Tak
dużo się dzieje w moim życiu. Zauważyłam, że moje miękkie serce coraz częściej daje
mi w kość. Wierzę ludziom mimo wszystko, wydaje mi się, że są dla mnie
oparciem, że są moimi przyjaciółmi, a jednak okazuje się, że później przez to
tylko cierpię. Ludzie to najgorsze istoty na tym zakłamanym świecie. Z czystym
sumieniem mogę potwierdzić to o czym wspominałam już wcześniej, a mianowicie
to, że czuję coraz większa odrazę do ludzi ale dzisiaj, dzisiaj chyba już
większa być nie może. No ale dzisiaj zupełnie o czym innym.
Mam ostatnio strasznie melancholijne nastroje,łzy są moim znakiem rozpoznawczym, przejęły kontrole nad moim dniem, nocą. Najgorsze jest to, że zaczynam sobie zdawać sprawę z
tego, że tęsknie.Nieodwzajemniona tęsknota, do której tak bardzo boję się
przyznać rozrywa mi serce. Sentyment gdzieś na dnie pozostaje do samego końca,
a stare rany nie raz zostaną jeszcze rozdrapane. Czuję się tak.. aż sama nie
wiem jak to zdefiniować. Mówią, że z czasem będzie tylko lepiej, a ja czuję na
odwrót, wydaje mi się, że z czasem jest tylko coraz gorzej. Niektórzy tak łatwo
zapominają, dlaczego nie jestem jedną z nich? Nienawidzę jak wszystko wraca. Kładziesz się spać,zamykasz oczy i nagle czujesz znajomy, najpiękniejszy, najcudowniejszy jaki może istnieć zapach, czujesz jak czyjaś dłoń lekko dotyka Twojego ciała, znajome usta lekko muskają Twoje, kąciki Twoich ust unoszą się ku górze,a gdy tylko otwierasz oczy cały czar pryska. Idziesz po parku, w znane Ci miejsca i nagle widzisz twarz,sylwetkę która tak bardzo Ci kogoś przypomina, siedzi dokładnie w tym miejscu gdzie kiedyś..Zdajesz sobie sprawę jak bardzo Ci czegoś brakuje, jak wielką masz pustkę w sobie. Kto by pomyślał,że jeden człowiek, może zabrać z naszego życia tak wiele nas samych. Minęło, tak naprawdę minęło, minęło tyle czasu,że aż nadto..za dużo tego czasu minęło, a mnie wciąż dręczy. Spać nieraz nie mogę, tylko myślę i myślę. Myślę i tęsknie. Ile można tęsknić i myśleć?!
Są rzeczy i sytuacje w naszym życiu, przez które trzeba być naprawdę odważnym żeby zebrać na nowo siły i stanąć na nogi. Bo czasem z pozoru dla jednych coś głupiego, a dla innych - czynnik rujnujący poczucie wartości i niszczący wszystko na czym pracowaliśmy latami. Niesamowite,że wystarczy wejść do domu i od razu czuje się, jakby cała pozytywna część świata zniknęła. Nie mogę siedzieć w domu. Zdecydowanie. Przytłacza mnie każda najmniejsza rzecz, nie potrafię oddychać i duszę się własnym tlenem. Mimo to, muszę utrzymać dobrą minę do złej gry. Nie każdy musi wiedzieć,że grunt nie jest stabilny.